( No i jak wyście się tutaj na tych terenach zbierali, tak żeby właśnie pośpiewać? Żyli tu jacyś muzykanci właśnie, którzy potrafili przygrać? ) Nie, nie. Myśmy sobie normalnie śpiewali. To była taka tutejsza. A my se śpiewali tam te swoje piosenki, jakie człowiek umiał, nie. No i tutaj, tutejsze piosenki, i z gór się trochę tam też nauczyło. (A ci tutejsi muzykanci, ta orkiestra, to się też jakby nauczyła tych waszych, żeby grać?) Nie, się nie interesowali. (W ogóle się nie interesowali?) Nie. Bo jak myśmy byli w górach na weselu, jak byłam, to tam zagrają i po góralsku, i normalnie. (Co goście zaśpiewają, to oni muszą zagrać.) Tak, to wszystko zagrają. A nasze to nie. Tylko te swoje tutaj. No ale my se siedlim nieraz tak z boku i se zaśpiewalim we czwórkę. Jak moja córka się żeniła, to mówili, że w takiej rodzinie artystycznej jeszcze nie grali. Tak się im spodobało. Przestali grać i słuchali, jak myśmy po góralsku śpiewali. No nikt nie zagrał, no ale żeśmy se śpiewali.

 

 

Elżbieta Błachuta,  Gręblin 2016
Kalejdoskop – Pamięć i Muzyka
Stowarzyszenie „Trójwiejska”